piątek, 16 stycznia 2015

Kiepski początek roku

Nowy rok, zmiany, postanowienia, nowe życie, nowy świat i wszystko lepsze. Niestety dla nas 2015 nie rozpoczął się pozytywnie.

Zacznę od tego, że dopadło mnie choróbsko i niestety musiałam leżeć w łóżku. Ból gardła, katar, chrypa, jakoś nie dodawały otuchy na dłuższe spacery. Całe szczęście miałam dzielnego kompana, który towarzyszył mi podczas rekonwalescencji.


Jednak nastąpił dalszy ciąg złych wieści. 2 stycznia, podczas popołudniowego spaceru, na którym było już ciemno Habsterski wdepnął w szkło. Niestety kawałek wbił mu się w łapę. Całe szczęście, że do domu mieliśmy bardzo blisko. Zrobiło mi się bardzo żal mojego Rudzielca, bo kuśtykał i widać było, że odczuwa ból, pomimo że nie piszczał. Szybko opatrzyłam mu łapę. Przez kolejne 4 dni wychodziliśmy tylko na szybki spacer, aby Habs załatwił swoje potrzeby i do domu. Przed każdym wyjściem musiałam zawinąć łapę, plus dodatkowo zawinąć ją w folię, bo jakby to było, jakby nie padał deszcz lub śnieg. Po 4 dniach poszliśmy na pierwszy spacer bez opatrunku, ale po powrocie do domu okazało się, iż przez to, że łapa się trochę pomoczyła, dostała się mała, bo mała, ale jednak jakaś ilość piachu i moje Złotko lekko kulało i zaczęło się wylizywanie łapy. No to znowu oczyszczenie wodą utlenioną i przez kolejne dni wychodzenie na spacer w opatrunku. Tak było do 11.01. Niestety przez ten czas moje kochane futro trochę przebyło na wadzę, a szelki stały się jakby ciaśniejsze. Sama nie wiem, jak do tego doszło. Całe szczęście łapa już cała, Habs cieszy się dłuższymi spacerami.


Po tej "przygodzie" cisną mi się na usta bardzo niemiłe i niecenzuralne słowa, bo po Sylwestrze na mojej ulicy wyglądało gorzej niż po jakimś pobojowisku. Pełno pozbijanych butelek, puste puszki po różnych napojach %, serpentyny, resztki po petardach i wiele innych "skarbów". Niestety, ale jeśli chodzi o sprzątanie po sobie nie tylko po jakiejś zabawie, ale na plaży, w lesie, czy polanie, to jesteśmy daleko w tyle.

Mam nadzieję, że limit na ten rok już wykorzystany i teraz będzie tylko dobrze :)

11 komentarzy:

  1. Ile już przeszliście w tym roku ;( Też mam nadzieję, że Wasz limit został wyczerpany. Bo tak właśnie jest jak się ludzie nie umieją bawić. Życzę Wam szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrawiamy http://pusia-i-ja.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ehh... no to faktycznie kiepskie rozpoczęcie ;( ja parę lat temu się wydarłam na sąsiadów i wgl to już w tym roku tylko śmieci i puszki po napojach są a tak zero szkła, na tyle chociaż :) No ale limit wyczerpany już macie i teraz będzie dobrze ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to chociaż o tyle dobrze, że nie macie szkła na ziemi, a to już duży plus. W tym roku musi być już tylko dobrze, nie ma innej opcji :)

      Usuń
  3. U nas wyglądało to podobnie po Sylwestrze, całe osiedle zawalone butelkami i opakowaniami po petardach...
    Ale najważniejsze, że już u Was lepiej i oby tak już zostało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, Ola - wiem przez co przechodzicie. Bonzo rozciął sobie poduszkę w zeszłym roku. Musieliśmy dotrzeć do domu, a to było ok 1,5 km więc wpakowałam go w autobus i jakoś dokuśtykał, choć stale zatrzymywał się żeby ją lizać. W domu opatrzyłam. Następnego dnia poszłam do weta i się okazało że prawie poduszeczkę mu ucięło. Było szycie i opatrunki. Na spacery wychodziliśmy z łapą zapakowaną warstwowo: opatrunek, bandaż, skarpetka, a na to rękawiczka gumowa/but. Ooo jak ja się wtedy rozleniwiłam spacerowo! Bonzo przytył, a ja miałam więcej czasu na własne życie bo mi się spacery skróciły :P Trzymam kciuki, jak tylko Habs wydobrzeje to z siebie zrzuci te kilogramy i będzie gites jak zwykle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że jak poszłam wczoraj z Habsterskim na dłuższy spacer, to biegał, jak oszalały. Chyba nagromadziło się u niego sporo tej energii, ale to dobrze, przynajmniej szybciej wróci do normalnej wagi :) A co do rozleniwienia spacerowego, to coś o tym wiem :P Skończyło sią lenistwo, teraz już trzeba uskuteczniać długie spacery ;)

      Usuń
  5. Wielka szoda że mieliście takie, a nie inne rozpoczęcie nowego roku. Mam nadzieje że będzie już coraz lepiej i nie przytrafi Wam się więcej nieszczęść w tym wszystkim.

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy!

    OdpowiedzUsuń
  6. My dość często mamy takie przygody z łapkami, niestety wszystko przez ludzi którzy nie potrafią po sobie sprzątać. Oby więcej Habsiu nie rozcinał sobie łapek :).

    OdpowiedzUsuń
  7. My jak na razie nie musialysmy przechodzić przez żaden uraz łapy. Mam nadzieje że nie będziecie mieć w tym roku więcej takich złych przygód.

    H&F

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie jest dokładnie to samo, na chodnikach porozbijane butelki itd. Dobrze, że łapka się zagoiła, bo dobrze wiem jak takie rany długo się goją. W zeszłym roku tuż przed wyjazdem nad morze, Abi rozcięła sobie tak poduszkę, że połowa odpadała... A wiadomo na plaży piasek, kamyki :/ Mieliśmy tydzień na ogarnięcie sprawy i dzięki Dermatolowi (proszek na rany) udało się. Polecamy, ten proszek działa cuda :D

    OdpowiedzUsuń