czwartek, 21 maja 2015

Różności z naszej codzienności

Ostatnimi czasy uzbierało się trochę rzeczy i spraw związanych w mniejszym lub większym stopniu z Habsterskim. Zacznijmy od początku ;)

Pod koniec kwietnia miałam urodziny, więc w związku z tym otrzymałam taki oto prezent...


Cudowne bransoletki otrzymałam od moich rodziców. Piesek z imieniem mojego Habsterskiego i serducho z psią łapą. Muszę przyznać, że panie, które grawerują w Lilou, to zdolne bestie. Bałam się, iż wygrawerowanie czegoś innego niż napis będzie niemożliwe, ale jednak się udało. Ja jestem zakochana.

Kolejnym prezentem, jaki dostałam jest...


Widzicie jakieś analogie? Tak, tak, to mój Rudzielec w wersji iście marchewkowej. Takie wspaniałości, gdzie można stworzyć swój indywidualny projekt wykonała Joanka Z. Moja nerka została wykonana z ekoskóry, a w środku skrywa czarne podszycie z bawełny. Dla mnie jest to opcja, nad którą czaiłam się od zeszłego roku. Zawsze, gdy robi się ciepło, nie mam ze sobą kurtki, rodzi się problem, gdzie schować worki na qpę, telefon, klucze, portfel, czy dokumenty. Od teraz mogę wrzucić wszystko do nerki, a dzięki temu nie mam powypychanych kieszeni. Dzięki temu, że saszetka wykonana jest z ekoskóry, szybko i bez problemów możemy ją wyczyścić zwilżona gąbką i wygląda, jak nówka sztuka.

Do nerki dołączeni byli...


Lisek i sowa, to breloki, które zostały przypięte do moich kluczy. No nie prawda, że są urocze?

Majówka... W majówkę nie mieliśmy żadnych konkretnych planów. Początkowo chciałam jechać nad morze, ale prognozy pogody nie były zachęcające i nie oszukujmy się w tym roku nie było dużo dni do odpoczynku. Skończyło się na tym, że wybraliśmy się na spacer na Dziewiczą Górę w Puszczy Zielonce, która znajduje się kawałek od Poznania. W sumie majówka upłynęła pod znakiem grillowania i spacerów, w większości na polach z rzepakiem.




Omomnom, rzepak taki dobry!

Na koniec tak zwana wisienka na torcie, czyli urodziny Habsterskiego. Dokładnie 13.05.2015, mój Rudzielec skończył 7lat. 100 lat Habsterski! Z tej okazji otrzymał KONG'a napełnionego bananami i masłem orzechowym, które uwielbia i kocha miłością szczerą. Oprócz tego dostał również...



Matka, Ty to masz pomysły...

Taaaak, chyba roczny zapas naturalnych gryzaków i szarpako-mopa. Szarpak DIY, który pokazywałam tutaj, został okrzyknięty zabawką na dwór, a ten zyskał miano domowej. Poza tym, chyba nikt by się nie oparł uśmiechniętej mordce mopa. No dobra, przyznaję się, że w pierwszej kolejności chciałam kupić opcję w kolorze różowym, ale z racji tego, że męskość Habsa mogłaby zostać zachwiana, zdecydowałam się jednak na błękit, a niech chłopak ma. Nie zmienia to jednak faktu, że posiadanie suni ma swoje plusy ;) Co do gryzaków, to planuję recenzję ciekawszych z nich. Znalazłam kilka naprawdę bardzo ciekawych rzeczy, na które moim zdaniem warto zwrócić uwagę.

Na sam koniec, coś do czytania.


Od tego roku wykupiłam prenumeratę Dog&Sport. Pewnie większość z Was zna tę gazetę. Ja od dłuższego czasu szukałam jakiejś pozycji na naszym rynku, gdzie będę mogła poczytać wartościowe artykuły, poznam nowości na rynku, no i padło właśnie na Dog&Sport. Na chwilę obecną mam dopiero drugi numer tego czasopisma, ale oceniam je jak najbardziej na plus. Z racji tego, że zamówiłam prenumeratę, za każdym razem dodawany jest jakiś dodatek, czy to przysmaki 8w1 minis, Gammolen, czy ciacha DeliBakie. Dla nie to fajna sprawa, bo można spróbować nowości, czy preparatów dostępnych na naszym rynku i być może zdecydować się na kupno owego produktu.


Mam nadzieję, że spodobał Wam się taki luźniejszy post, w sumie o wszystkim i o niczym. Ja tymczasem śmigam z Habsterskim na spacer do lasu i nad Brdę. Trzeba wykorzystać to, że jest ładna pogoda, a nie garować z pupką w domu.

wtorek, 12 maja 2015

FURminator- test Top For Dog

Nie wiem, czy wiecie, ale muszę się Wam pochwalić, że Habs został tegorocznym testerem Top For Dog. Pierwszym produktem, jaki otrzymaliśmy do testowania był FURminator- 8in1 & Furminator- Zostańmy przyjaciółmi.


Czym jest FURminator?
Może kojarzyć Wam się z Terminatorem i w sumie trochę racji w tym będzie. Dlaczego? Ano dlatego, iż FURminator, to swojego rodzaju zgrzebło do wyczesywania psiej sierści. Dzięki temu, że pozbędziemy się z psa martwej sierści i ewentualnego podszerstka, skóra naszego pupila będzie czuła się lepiej ze względu na większy dopływ powietrza do niej, a co za tym idzie, sierść naszego futrzaka stanie się ładniejsza. FURminator występuje w rozmiarach od S do XL, więc zarówno właściciel szpica miniaturowego, jak i doga niemieckiego znajdzie coś dla siebie. Dodatkowo każdy rozmiar możemy zakupić w dwóch wariantach- do sierści krótkiej, oraz do sierści długiej, czyli jak podaje producent- powyżej 5cm.


Na rynku znajduje się dużo podróbek, czy odpowiedników z innych firm. Warto zwrócić uwagę na to, co się kupuje, ponieważ jakość ma znaczenie.

FURminator można zakupić między innymi w:
http://www.zooexpress.pl
http://www.karusek.com.pl
http://www.kar-ma.pl

Chyba każdy, kto posiada goldena zgodzi się ze stwierdzeniem, że jest to pies, który nie linieje raz w roku, dwa, czy może trzy, bo linieje przez cały rok! Zdecydowanie jest to najtrafniejsze określenie tego, co dzieje się w domu wraz z przybyciem goldena. Sierść na dywanie, na kanapie, na ciuchach, czy kłęby snujące się po domu, jakby o sprzątaniu zapomniał ktoś przez co najmniej pół roku? Tak! Witam Was w mojej rzeczywistości. Z racji tego, że każdy pies zmienia okrywę na "letnią" i "zimową", to właśnie w tym okresie Habsterski gubi najwięcej sierści. testowanie wypadło akurat na okres, kiedy Gruby pozbywał się tej drugiej, gdzie pozbywa się zwykłej sierści, jak i podszerstka, więc FURminator miał pełne pole do popisu.



Habs ma dosyć sporo futra i jest ono całkiem długie, dlatego mieliśmy okazję przetestować FURminator w rozmiarze L, który przeznaczony jest dla psów z długą sierścią. Ten rozmiar dedykowany jest dla psów w przedziale wagowym od 24kg do 41kg. Stalowe ostrze ma szerokość 10,1cm, więc jest czym czesać naszego pupila. Dodatkowym gadżetem jest przycisk Furejector, który ma za zadanie ściągnięcie zebranej sierści ze zgrzebła. FURminator posiada również ergonomiczną rączkę, która ma zapobiegać ślizganiu się zgrzebła w ręce, ale również ma być ono dzięki niemu wygodne w użyciu.

Jak się u nas sprawdził?
Zacznę od tego, że po przeczytaniu na ulotce od producenta, że dzięki FURminatorowi możemy zredukować sierść walającą się po domu do nawet 90%, to nie chciałam w to uwierzyć, ale to działa! Pierwsze wyczesywanie Grubego trwało ponad godzinę i nadal wychodziło z niego pełno kłaków. Niestety, ja opadłam z sił, bo Habsterski nie narzekał, a wręcz śmiem stwierdzić, że podobało mu się, bo leżał i był zadowolony z faktu, że ktoś go smyra. Kupka sierści po wyczesywaniu była imponujących rozmiarów, sama zaczęłam się zastanawiać, gdzie Habs skumulował tyle sierści. Z racji tego, że nasz FURminator jest w rozmiarze L i skierowany jest do psów z długą sierścią, u nas sprawdził się rewelacyjnie. Nie za duży, nie za mały, łatwy i prosty w użyciu, no czego chcieć więcej? Dodatkowo rączką, która jest bardzo dobrze wyprofilowana pozwala na pewny chwyt zgrzebła. Na początku bałam się trochę, bo po przejechaniu ostrzem po swojej skórze, miałam wrażenie, że pies może czuć pewien dyskomfort, ale jednak moje obawy nie potwierdziły się. Oczywiście musimy wyczesywać psa z wyczuciem, bo jeśli zrobimy to za mocno, to wtedy może stać się mu krzywda. Tak, jak wspominałam, mieliśmy do testowania wersję dla psów z długą sierścią i tutaj znowu chylę czoła, ponieważ dzięki temu z łatwością mogłam wyczesać podszerstek, a nie naruszyłam pozostałej sierści, która zostanie z Habsem na okres letni. Samo zgrzebło jest dosyć ciężkie, ale bez przesady, każdy, nawet filigranowa kobieta, da sobie radę z wyczesaniem psa.


Na podsumowanie dodam, że polecam wszystkim bardzo serdecznie FURminator, bo dla mnie to genialny produkt, który pozwoli Wam na uporanie się z problemem psiej sierści w domu. Słyszałam wiele dobrego na temat FURminatora i jedyne, co mogę zrobić, to tylko potwierdzić, iż jest to zgrzebło warte uwagi i zakupu. Wszystkie pozytywne opinie, jakie słyszałam u nas się sprawdziły. Czy Wy macie w swojej kolekcji FURminator, albo mieliście z nim styczność?

wtorek, 5 maja 2015

Recenzja Planet Pet Society- przysmaki 2w1.

Mój dzisiejszy post ze spokojem mogłabym nazwać, o pisie, który... kocha banany. Tak, tak, dokładnie, Habsterski jest wielkim miłośnikiem bananów. W sumie niebałabym się nawet stwierdzić, że miłośnik, to za słabe określenie, on jest ich fanatykiem! Rudzielec jest w pokoju, ktoś je banana w kuchi, minuta osiem i już stoi obok Ciebie, wpatrzony jak w obrazek z miną prooooooooszę, no i oczywiście śliną kapiącą na ziemię. Podobna sytuacja ma miejsce, gdy koś jest w innym pomieszczeniu w domu, a nos Habsterskiego wyczuje owe żółte cudo. Baaa, on powoli staje sie postrachem w domu, bo kazdy już wie, że jeśli chce zjeść banana, nie będzie sam. Wychodzi na to, że mój pies jest idealnym dodatkiem do diety, ale tylko tej bananowej, bo na 100% niepozwoli nikomu przejeść się tym cudem natury ;)


Ok, ja tutaj pitu, pitu o bananach, a naszym tematem głównym mają być smaki Planet Pet. Przy okazji robienia zakupów natknęłam się na promocję w/w smaków, więc jak zobaczyłam, że jest wersja z bananem bez wahania skusiłam się na jedno opakowanie. Już teraz wiem, że błędem był zakup jednego opakowania, ale o tym za chwilę.

Opakowanie skrywa w sobie 70 gramów smaków. W przeliczeniu na sztuki, to ok.13 sztuk, zależnie od wielkości każdego smaka. Do wyboru mamy różne warianty smakowe np. kurczak z batatami, kurczak z kiwi, kurczak ze szpinakiem, kurczak z marchwią, czy kurczak z jabłkiem. Dodatkowo każdy smak ma dodatek dla zdrowia naszego pupila w postaci witamin, czy potasu.


Skład opcji z bananem: mięso z kurczaka, banan, gliceryna, białko roślinne i sól.

Jak widać, skład jest bardzo fajny, bo mamy tylko dane składniki i nie znajdziemy tutaj żadnych wypełniaczy, czy zbędnych składników. Zapach określiłabym jako dziwny. Dlaczego dziwny? Wyobraźcie sobie połączenie zapachu suszonego banana z wędzoną piersią z kurczaka, to uzyskacie mieszankę, jaką otrzymamy po otworzeniu paczki. Dużym plusem jest również opakowanie, które posiada zamknięcie strunowe. Dla mnie takie zamknięcie jest najwygodniejszym rozwiązaniem jeśli chodzi o przechowywanie zarówno karmy, jak i wszelkiego rodzaju przysmaki, czy produkty użytku codziennego. Cena- tutaj muszę powiedzieć, iż smaczki nie należą do najtańszych. Ja upolowałam je na promocji i zapłaciłam za nie 9,90zł. Cena regularna, to ok. 12-15zł. Dużo? Nie jest to najniższa kwota za opakowanie 70g, ale uważam, że jak na swój skład i jasno określone składniki, którymi w tym przypadku są tylko banany i pierś z kurczaka, to myślę, iż cena nie jest wygórowana.




Jak smakują Habsterskiemu?

Smakują i to bardzo! Przy pierwszym otwarciu przyleciał do mnie, jak szalony, a za przysmak jest w stanie zrobić wszystko w zatrważającym tempie. Oczywiście ślina cieknie, jak szalona, kałuża tworzy się w 5 sekund, ale Habs jest mega zadowolony. W naszym przypadku stały się one mega motywatorem i rewelacyjną nagrodą dla Rudzielca. W opakowaniu nie ma może za dużo smakołyków, ale dla nas to opcja all inclusive, więc nie jest źle.

Plusy:
+ apetyczne
+ jasny, prosty skład bez zbędnych wypełniaczy
+ opakowanie z zamknięciem strunowym
+ wybór różnych wariantów smakowych
+ firma przekazuje 1% ze sprzedaży produktów na cele charytatywne- organizacje pomagające zwierzętom

Minusy:
- stosunek ceny do wielkości opakowania
- wszystkie warianty smakowe mają w składzie kurczaka
- dostępność raczej tylko w sklepach internetowych


Ja na pewno zdecyduję się jeszcze na przysmaki z Planet Pet. Oczywiście banan będzie u nas pozycją obowiązkową, ale skusimy się również na inne smaki dla urozmaicenia smaków Habsterskiego. Ciekawa jestem, czy na inne warianty smakowe Rudzielec nadal będzie się ślinił, jak szalony. Dla mnie ważnym aspektem jest również to, że firma przekazuje 1% ze sprzedaży smaków na cele charytatywne. Uważam, że to fajny gest ze strony firmy.
Czy Wy mieliście może do czynienia z tą firmą i z przysmakami 2w1 od Planet Pet?