środa, 28 stycznia 2015

Śmierdząca sprawa...

Do napisana dzisiejszego wpisu natchnął mnie popołudniowy spacer z Habsterskim. Z racji tego, że musiałam iść odebrać jeszcze paczkę, poszłam w inną stronę, niż zazwyczaj i spotkał mnie taki oto widok...


Jak zapewne wszyscy widzą, jest to pojemnik na worki do sprzątania psich/kocich odchodów. Pewnie większość z Was zastanawia się, cóż w tym dziwnego? Ano niesamowite w tym wszystkim jest to, iż są w nim worki. Na całym moim osiedlu, które nie jest małe, znajduje się jeden, jedyny dystrybutor. Wszystko ładnie, pięknie, ale szkoda, że worki, to znajdują się w nim raz na ruski rok. Ok, przyznaję, nie jest to może miejsce, przy którym spaceruję jakoś wybitnie często, ale swojego czasu chodziłam tamtędy prawie codziennie. Częstotliwość spotkania w stojaku czarnych worków, to raz na świętego nigdy, więc pytam się, jak mam pokazać ową klasę?

Ok, pewnie za chwilę spadną na mnie gromy, że przecież każdy powinien być wyposażony w sprzęt do sprzątania po swoim pupilu. Zgadzam się z tym w 100%, ale sama jestem przykładem, gdzie Habsterski postanowił na spacerze załatwić się 3 razy, a nie raz, jak ma to w zwyczaju, a pech chciał, że zostały mi tylko dwa worki. No i teraz nasuwa się pytanie, co z tym zrobić? Mogę bić się w pierś i powiedzieć, iż to moja wina, ale czy tylko moja? Często urządzane są akcje: "Sprzątaj po swoim psie", "Czyste miasto", czy coś w ten deseń, ale czy miasto odpowiednio dba o to, aby zachęcić psiarzy do sprzątania po swoich pupilach? Jestem świadoma, że jest to obowiązek każdego psiarza, aby sprzątać po swoim pupilu i jestem jego zwolenniczką, ALE...

Po pierwsze, w wielu miejscach, w których spaceruję z Habsterskim, często brakuje śmietników. Nie mówię tutaj tylko o swoim mieście, ale również innych, w jakich bywamy. Parki, osiedla, alejki, fajne miejsca do spacerowania, ale koszy na śmieci brak.No i ja, jak porządna obywatelka sprzątam po Habsie, maszerując dumnie z pomarańczowym workiem, w poszukiwaniu "punktu kontrolnego", który w końcu, gdzieś, kiedyś się znajdzie.

Po drugie, w 90% przypadków, kiedy znajdę już dystrybutor na worki do psich qpali, są one puste. Więc jeśli ktoś nie weźmie, zapomni, skończą mu się worki, czy cokolwiek innego, to czym taki człowiek ma sprzątnąć "skarb" swojego psa? Jeśli już stawiamy stojaki na worki, to niech chociaż będą one dostępne dla każdego.

Po trzecie, nawiązując do braków worków w dystrybutorach... Byłam świadkiem akcji, gdzie babeczka w wieku 25/30 lat, zakosiła wszystkie siateczki z takiego stojaka. No i ja się pytam, na co to i gdzie ja żyję? Kupno takich worków, to groszowa sprawa. Nawet, jeśli wydamy kilkanaście złotych, to torebek wystarczy nam na dłuższy czas. U mnie na osiedlu niektórzy sprzątają odchody do jakiś siatek ze sklepu i też sobie radzą, więc o co chodzi, z tym kradzeniem siatek? No chyba, że jest tak jak w tym kawale, co babeczka zbierała te torebki, aby mieć w czym mężowi chleb do pracy robić ;)

Po czwarte i chyba najgorsze, to fakt, jak sama idę sprzątnąć po Habsterskim i wejdę na minę przeciwpiechotną. No trafia mnie szlag jakich mało, a w myślach... No dobrze, to o czym myślę, może zostawię dla siebie. Wkurzający jest to, że ja, porządny człowiek, sprzątający po swoim psie, muszę iść slalomem, nawet określiłabym to slalomem gigantem, aby dostać się do "skarbu" ukrytego za tymi wszystkimi przeszkodami. Moje motto, brzmi, że karma zawsze powraca. Wtedy też myślę sobie, że skoro ci ludzie, którzy nie sprzątają i nie wdepną pewnie w taką minę, która zostaje po ich pupilu na trawniku, to może chociaż może ptak ich zbombarduje z nieba takim strzałem prosto w czoło? ;)

16 komentarzy:

  1. No właśnie..to po czwarte jest najgorsze. Po prostu mnie trafia, jak sprzątam po swoim psie a to właściwie nie robi różnicy,bo dookoła pełno innych..eh. I to jeszcze nad kanałem,fajnym miejscem do spacerowania, gdzie powinno się utrzymywać porządek żeby było przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o miejsce do spacerowania "nad kanałem", to idąc od strony tej dużej polany, przez całą drogę nie ma ani jednego kosza na śmieci. Wiesz, jak się o tym dowiedziałam? Bo zasuwałam cały spacer z woreczkiem...

      Usuń
  2. Cóż, ja to chyba mieszkam na jakimś zadupiu bo nooo nie ma takich pojemników nigdzie ! Ojj przepraszam raz były ale ile ? Po tygodniu takie coś zniknęło wraz z koszem. Nie wiem gdzie to się podziało. Nie powiem wiele akcji u nas takich było w mieście ale za szczególnie władzę się za to nie wzięły żeby jakoś zmotywować ludzi. Są co sprzątają i ci co nie sprzątają. Poczekamy pożyjemy może ktoś będzie na tyle mądry i zrobi z tym coś w tych miastach gdzie no w sumie nic z tym nie robią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, z tego co obserwuję, to nie za dużo się zmienia, no ale nadzieję zawsze można mieć, że jednak coś się kiedyś zmieni.

      Usuń
  3. I ogólnie przyjęty i wszechobecny syf, pełno śmieci, szkła, jedzenia, koopy ludzkie itp, ale to psia koopa jest największym problemem. Ja jak idę na spacer to i tak w pola. Ale jak idziemy do ludzi to zawsze mam prawie całą rolkę, bo ja ogólnie panikara jestem i coby mi nie zabrakło... :D
    Inna sprawa, to co te psy jedzą, koopy ogromne, śmierdzące i mega niezdrowe. Wtedy się śmieje, ze ja moich psiaków od razu rozpoznaję :P

    U nas dyspozytory są tylko w parku i my tam nie chodzimy :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem w jakim mieście Wy mieszkacie ale my w Warszawie, bądź co bądź - stolicy, STOLICY. U nas na osiedlu nie ma dystrybutorów. Ale co tam, może władze stawiały dystrybutory wszędzie, a nas pominęli. Ale to, że nie ma ani jednego kosza wcale nie zachęca do sprzątania po psie. Więc ja, a i owszem, zbieram, ale wyrzucam do jedynego otwartego kontenera na drugim końcu osiedla. I jak tak patrzę po mieszkańcach to tych sprzątających można policzyć na palcach. Większość to starzy ludzie wychodzący z założenia, że są za starzy, żeby sprzątać i dlatego, że ponieważ. Też tak często mam, że żeby dotrzeć do Zuzinego odchodu mijam kilka min, niestety.
    Kiedyś widziałam młodego faceta. Spacerował z psem, pies zrobił co trzeba, pan posprzątał. No chciałam po prostu pobiec do niego i uścisnąć mu rękę! A to powinna być raczej odruchowa reakcja, naturalna :P
    Tak to jest, że jak coś jest wspólne to niczyje i nikt o to nie dba :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zawsze do siebie uśmiecham, jak widzę, że ktoś sprząta po swoim psie. Oczywiście, jeśli ktoś tego nie robi, to zwracam mu uwagę, a nawet oferuję swoje worki, jeśli ktoś mówi, że nie ma, ale nie oszukujmy się, raczej nie są to miłe rozmowy.

      Usuń
  5. My mieszkamy w górach, w dość małym miasteczku, ale bardzo pięknym i często odwiedzanym przez turystów. Ostatniego czasu na mieście i w parkach postawiono pełno tabliczek "SPRZĄTAJ PO SWOIM PSIE", niekiedy znajdą się i woreczki dla właścicieli na psie kupy, a czasami.. no właśnie, a czasami stoi sam znak i to na tyle. Oczywiście właściciel powinien być wyposażony w woreczki, jednak uważam że powinny być również rozstawiane takie woreczki do dyspozycji właścicieli, jak i uzupełnianie ich, a nie na zasadzie -> "raz uzupełnimy i na tym przystanie" u nas w tych miejscach gdzie były woreczki, były one tam raz i nie zapowiada się by je uzupełnili..

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze uwielbiam tabliczki " Zakaz wyprowadzania psów na trawnik". Jest taka postawiona kawałek od mojego miejsca zamieszkana. Zawsze, jak ją widzę, to śmiać mi się chce, czego to ludzie nie wymyślą.

      Usuń
  6. U nas takie dozowniczki ustawione są koło placów zabaw... Z jednej strony dobrze, bo tam przede wszystkim powinno się sprzątać. Z drugiej - dzieci zabierają woreczki i się nimi bawią, sypią do nich piach czy rozrywają i rozrzucają po osiedlu.
    No i fenomenem u mnie w mieście jest, kiedy główną promenadą spacerową przejedzie policja konna, nawołująca do sprzątania po swoich pupilach. Oczywiście "radiowozy" panów się tutaj nie zaliczają, ich kupy same znikają z alejek :)

    A wdepnąć w minę przy sprzątaniu po psie po prostu uwielbiam... Albo wyjście na piłkę, kiedy muszę patrzeć, czy z trawnika podnoszę zabawkę czy kupę. Dlatego zmieniłam miejsce do zabaw ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hehe, ja się przeprowadziłam z czystej, fajnej dzielnicy na Dziki Zachód, gdzie są 2 sklepy w okolicy, a reszta hen, hen, daleko, nikt nie sprząta po psach, brakuje koszy na śmieci, jak się wchodzi na te nieliczne trawniki pod blokami (dwoma blokami, tu jest serio pustkowie) to trzeba wysoko podnosić nogi. O dystrybutorach nawet nie marzę, skoro zwykłych koszy brak :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest to dość trudny temat, bo niestety ludzie nadal nie zdają sprawy, z tego że pies to obowiązek. Nie sprzątają po swoich pupilach i uważaj, że to nic złego. Ja zawsze mam przy sobie woreczki, więc nie ma problemu ze sprzątaniem, ale taj jak pisałaś w 'dystrybutorach na woreczki' jeszcze ich nie znalazłam :).

    H&F

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas o woreczkach można pomarzyć. W wakacje, kiedy wyjechaliśmy nad morze i zobaczyłam stojaki z papierowymi, czystymi woreczkami nie mogłam uwierzyć, że coś takiego istnieje :D Aż przyjemnie się sprzątało, koszy też było pewno, stojaki były uzupełniane codziennie i dookoła zero psich kup, wszędzie czyściutko. Szkoda tylko, że są ty wyjątki, a reszta miast ma to głęboko gdzieś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, o czym mówisz, bo jak byliśmy w Gdyni, to właśnie w okolicach plaży było kilka takich dystrybutorów z workami. Moim zdaniem jest to bardzo fajne, bo są worki, nie ma wykręcania się ludzi, że zapomnieli woreczka, czy coś, tylko każdy śmiga trzy kroki po jednorazową siatkę i po sprawie.

      Usuń
  10. U nas stojaków z workami nie ma, to i po problemie ;-)
    Co nie zmienia faktu, że ileż to ja się nasłuchałam - jak to w moim sprzątaniu po psach coś nie pasowało (kosz specjalnie do tego przeznaczony pojawił się na moim eks osiedlu dopiero niedawno).

    Pozdrawiamy
    Śledź też pies

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na osiedlu, również nie ma koszy specjalnie do tego przeznaczonych, więc wyrzucam do najbliższego, jaki znajdę ;)

      Usuń