Rynek co chwilę wypuszcza nowe przysmaki i gadżety, aby zaciekawić i zachęcić do zakupu kolejnej nowości. Jakiś czas temu trafiłam na przysmak w formie roll-on'u. Powiem szczerze, że mnie zainteresował, ale jakoś nie złożyło się, aby go kupić. Z okazji Święta Kuriera, Karusek zorganizował promocję, która polegała na tym, że przesyłka każdej paczki, niezależnie od wartości zamówienia, była wysyłana za friko. Oczywiście skuszona promocją znalazłam przysmak treningowy z Trixie, więc bez większego namysłu stwierdziłam, że musimy spróbować, czym to się je.
Co to jest?
Trixie Trainer Snack Roller Pop, to nic innego, jak przysmak, który ma nam pomóc podczas treningów z naszym pupilem. Ciekawa forma, to ukłon w naszą stronę oraz pewnego rodzaju innowacyjność. Produkt znajduje się w plastikowym opakowaniu z plastikową zakrętką. W środku znajduje się w nim 45ml przysmaku. Lizawkę można dostać w trzech wariantach smakowych: łosoś, kurczak i bekon. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła wszystkich ;)
Dla kogo?
Uważam, że jest to gadżet dla każdego. Sprawdzi się zarówno u mniejszych, jak i większych psów. Wielkość kulki w lizawce porównałabym do takiej, która znajduje się w antyperspirantach (tak, wiem, bardzo trafne porównanie ;) ). Ważnym aspektem, jest również to, że możemy wybrać smak, jaki odpowiada nam i naszemu pupilowi, chociaż w sumie jemu bardziej ;) Dodatkowo jest to super rozwiązanie na chłodniejsze dni, gdy jesteśmy z psiakiem na treningu i mamy założone rękawiczki. Odkręcamy zakrętkę i już można nagrodzić naszego pupila bez ściągania rękawiczek, czy brudzenia sobie rąk szukając smaczka w kieszeni lub saszetce, no i nasz psiak nie obślini nas przy okazji wcinania smakołyka.
Cena i wydajność.
Ja za jedno opakowanie zapłaciłam 7,90zł i była to cena regularna, bez żadnej promocji. Podczas zakupu wiedziałam, że produkt ma 45ml, ale jakoś wyobraziłam sobie, że lizawka jest jednak trochę większa. Uważam,że cena, co do wydajności produktu nie ma się źle, jednakże myślę, iż produkt mógłby być trochę większy. Podczas intensywnego użytkowania nasze pierwsze opakowanie zużyło się w przeciągu ok. 10 dni.
Ogólne użytkowanie.
Myślę, że każdy pupil bardzo szybko załapie, o co kaman. Na początku Habsterski chciał gryźć kulkę, całe opakowanie, ale jak pokazałam mu, co i jak, nie miał już później żadnych problemów. Mogę się przyczepić tylko do tego, że kulka w naszej lizawce zacinała się i nie chciała obracać. Niestety nie wiem, czy jest tak za każdym razem, bo w drugim produkcie kulka zacinała się tylko od czasu do czasu, jednakże warto wziąć pod uwagę ten fakt.
Plusy:
+ ciekawy gadżet
+ czyste ręce podczas spacerów
+ czysta kieszeń
+ bardzo atrakcyjny smak i zapach dla psiaka
+ możliwość wyboru różnych wariantów smakowych
Minusy:
- zacinająca się kulka
- dość wysoka cena za małe opakowanie
- naklejki z instrukcją obsługi, które po odklejeniu zostawiają nieestetyczne ślady
- plastikowy "papierek", który obkręca się podczas używania i zakręcania produktu
A może ktoś z Was miał do czynienia z tego typu gadżetem? Jeśli tak, to z chęcią poczytam, jak się u Was sprawdził.
Sam pomysł na coś takiego jest bardzo ciekawy, ale nie jestem przekonana do spożywczych wyrobów trixie po tym, jak zobaczyłam zawartość jednego z opakowania ze smakołykami :(.
OdpowiedzUsuńMy z takimi "rollkami" nie miałyśmy do czynienia, ale na bardzo podobnej zasadzie działa tubka na smakołyki (pies wylizuje to, co z niej wyciśniemy), wrzucamy do niej co nam się podoba i dzięki temu wiadomo co je nasz psiak.
Ja kupiłam lizawkę z czystej ciekawości, bo zainteresował mnie sam pomysł tego gadżetu. Oczywiście, wnosząc po zapachu i smaku (bo sama posmakowałam z ciekawości, jak to smakuje) muszę przyznać, że trochę chemii tam jest. Myślę jednak, że jako nagroda od czasu, do czasu nie zaszkodzi :)
UsuńA co to za tuba na smakołyki? :)
Tubka Treat Toob Paww, zachęcam do przeczytania o niej posta na moim blogu :) (/inne).
UsuńZnalazłam post :) Fajny bajer, chyba się skuszę na tę tubkę, bo wygląda super.
UsuńJeśli chodzi o lizajki, to wolę w konga nawalić pasty (idealnie jak sama ją zrobię). I w ten sposób psa nagradzać. Zwłaszcza jak moja jedna mena podgryza palce, że skórę chce ściągnąć. To taka wygodna alternatywa.
OdpowiedzUsuńDo nas kong idzie, bo zamówiłam go przy okazji zamawiania karmy dla Habsa. Jakoś długo "woziłam się" z zakupem tej zabawki, bo słyszałam o niej wiele dobrych opinii, aż sama się na niego zdecydowałam. Trafiłam na fajną promocję i mam nadzieję, że mój łakomczuch się nim zainteresuje :)
UsuńHmm podoba mi się to! Coś czuję że niedługo kupię to, jak na 10 dni u Was starczyło to chyba się opłaca :). Ja czasami używam pasztetu z Profi, chyba nie ma lepszej nagrody dla Emeta :D.
OdpowiedzUsuńJest to gadżet naprawdę warty uwagi :) Oczywiście pewnie nie wszystkim psom przypadnie do gustu, ale ja się cieszę, że mogę nagrodzić Habsa i mam czyste, nieobślinione ręce :)
UsuńŚwietna ta lizawka. Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńH&F
Ja lubię takie gadżety, a że Habsterskiemu smaki też przypadły do gustu, to połączenie przyjemnego z pożytecznym :)
UsuńMieliśmy i polecamy. :) Baddy jak przyssał swojego jęzora do lizawki to chciałby lizać i lizać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Ola i Baddy!
http://baddy-wspanialy-labrador.blogspot.com/
Bardzo fajne ładne zdjęcia mogą wyjść jak psa się tym posmaruje xd
OdpowiedzUsuńFajny blog i super recenzja ;)
Zapraszamy do nas :)
Http://przygodys.blogspot.com