czwartek, 27 listopada 2014

Ustka 2014

W miniony weekend mieliśmy okazję wybrać się nad morze, a dokładniej do Ustki. Z racji tego, iż jesteśmy wielkimi fanatykami pobytów na plaży, niezależnie od pory roku i ogólnie wszystkiego, co wiążę się z morzem, musieliśmy jechać. Tym razem padło na Ustkę. Wyjechaliśmy w sobotę 22.11., a wracaliśmy w niedzielę popołudniu.



Zacznę może od ośrodka, w którym spaliśmy. Szukałam w internecie i znalazłam pensjonat "Pod Różą". Można znaleźć sporo pozytywnych opinii, szczególnie od osób, które były tam ze zwierzętami. Nie było żadnego problemu, abyśmy przyjechali z psiakiem, a nawet nie ponieśliśmy dodatkowych kosztów. Dodatkowo standard w pensjonacie jest naprawdę bardzo fajny. Muszę jeszcze dodać, że właściciele są bardzo pro zwierzęcy. Gdyby ktoś kiedykolwiek poszukiwał miejsca, gdzie może się zatrzymać na wakacje z psem w Ustce, to serdecznie polecamy :)



Co do samego wyjazdu, to trafiła nam się całkiem fajna pogoda. Oczywiście nie było tropików, ale z racji pory roku, jaką mamy, nawet się tego nie spodziewałam. Ogólnie przez większość dnia niebo było zachmurzone, ale od czasu, do czasu przebijało się słońce. Najważniejsze, że nie padało, ani nie urywało głowy od wiatru.


Zarówno w sobotę, jak i niedziele wybraliśmy się na obiad do tamtejszej knajpy.

Chcieliśmy spróbować rybki w restauracji "Syrenka", w której odbywały się "Kuchenne Rewolucje". Niestety po tym, jak zapytaliśmy się, czy można wejść z psem, usłyszeliśmy, że nie możemy wejść z psiakiem. No cóż, mówi się trudno, niech żałują, że tracili tak fajnych klientów ;)



Kolejnym miejscem, w jakim chcieliśmy zjeść obiad była "Tawerna Columbus". Dowiedzieliśmy się, że możemy wejść z psiakiem, ale nie do środka restauracji, ale do ogrzewanego ogródka, który tworzy część restauracji. W sumie nam to pasowało, więc poprosiliśmy o rezerwację stolika w rogu dla nas na późniejszą godzinę. Niby wszystko było dograne, ale... Właśnie, ale jest takie, że kiedy przyszliśmy na godzinę, na którą miał być zarezerwowany stolik, ten sam kelner, który wcześniej miał zrobić dla nas rezerwację, oznajmił, że nie ma rezerwacji, bo jest duży ruch i jeśli znajdziemy, możemy iść do innego stolika. Powiem szczerze, że się zdziwiłam, iż takie podejście mają do klienta w tej knajpie. Nie chciałam się kłócić i robić scen, ale zrezygnowaliśmy i wyszliśmy, bo nie lubię takiego traktowania i podejścia do klienta.Ja rozumiem, wszystko wszystkim, ale taka olewka...



Na koniec zostawiłam "Tawernę Viva", do której z resztą poszliśmy w sobotę, jako do pierwszej restauracji, która nam przypadła do gustu, jak i w niedzielę, po tym, jak zrezygnowaliśmy z pobytu w wyżej opisanej knajpie. Co do Vivy, to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Nikt nie miał nic przeciwko pobytowi psiaka, a nawet Habsterski dostał miskę z wodą. Pani kelnerka bardzo miła,  sama jest posiadaczką Labradora. Co do jedzenia, to pychota. Pyszne zupy, drugie dania, no i desery. jestem jak najbardziej na tak, więc gdy będziecie w Ustce, polecam serdecznie :)



Oczywiście Habs, jak to Habs szalał na plaży. Okazało się, że nie chciał chodzić deptakiem, a spacer po plaży był dla niego o wiele bardziej atrakcyjny. Bieganie za patykami i szaleństwa, to jest to! ;)




Podsumowując, pobyt uważam za udany. Spacery po plaży, szaleństwa Habsa, całkiem ładna pogoda, więc na co można narzekać? Tak mi się marzy mieszkać nad morzem...


11 komentarzy:

  1. Jak ładnie ! piesek wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo miło się czytało posta :D
    Co do restauracji - gdy my byliśmy nad morzem też trochę tłukliśmy się z Zuzią, ale trafialiśmy akurat w miejsca, gdzie był ogródek. A gdzie ogródek tam i my :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No teraz, to raczej ciężko o ogródek, ale niestety w wielu lokalach nie pozwalają wchodzić z psem, a szkoda, no ale cóż, może kiedyś się to zmieni.

      Usuń
  3. OOO świetnie ! ;D
    ciekawy post ;) super zdjęcia ^^ Ja mam zamiar na wakacje na 3 chociaż pojechać nad morze z moim kudłaczem:) Mam nadzieje że nam się uda wypad ;3
    Świetnie się czytało post ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam niestety nie udało się w tym roku wybrać nad morze w czasie wakacji, ale nic straconego, za rok pewnie gdzieś się wybierzemy :)

      Usuń
  4. Trafiłam na Waszego bloga przez przypadek i chyba zostanę na dłużej:) My w tym roku byłyśmy nad Adriatykiem, przez 2 tygodnie. Nie powiedziałabym, że mój pies kocha wodę tak, jak Habs, ale przy temperaturze 35* z ulgą wchodziła do wody;) Tam gdzie byliśmy były wydzielone odcinki plaży specjalnie dla psów, a i w restauracjach nie mieliśmy większego problemu.
    zapraszamy do nas: www.w-psim-wymiarze.bloog.pl :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia :)
    Oj bardzo bym chciała jechać z psami nad morze, mam nadzieję, że za rok/dwa nam się uda i zobaczą tą wielka kałużę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. My nad morze mamy bardzo dużo kilometrów więc na weekend nie mamy sensu tyle jechać, niestety. Zazdroszczę Wam takiego wypadu, zdjęcia Habsa są przecudne, zwłaszcza to drugie od góry. :) Co do restauracji dość marnie wyszło, że zanim coś zjedliście musieliście trochę się nachodzić. Wiele z nich nie przyjmuje do środka psów, jednak zarezerwować komuś stolik, a potem udawać jak gdyby nigdy nic jest żałosne - ale słusznie, lepiej to przemilczeć niż się kłócić bo z takimi ludźmi nie ma co. Ależ Habsiu ma smutną minę pod restauracją, pewnie z powodu że nie mógł do niej wejść. :D Ale mimo wszystko wypad widać że udany.

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy
    http://baddy-wspanialy-labrador.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo jak Wam zazdroszczę ;) My mieszkamy na południu, wiec morze możemy zobaczyć tylko w wakacje. Moja sunia też je uwielbia, dla niej woda to wszystko, a kiedy ma do dyspozycji cały bezmiar wody, szaleje po całej plaży :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow. Weekend w Ustce! Sama chciałabym się tam wybrać :D. Śliczne zdjęcia!

    H&F

    OdpowiedzUsuń